Najnowsze wpisy, strona 19


maj 24 2003

AGA


Komentarze: 4

WIESZ-JAK WYRUSZYŁAM W ZYCIE TO BYŁAM ANIOŁKIEM..BARDZO DELIKATNYM KWIATKIEM..BYLE PODMUCH WIATRU PRZYGNIATAŁ MNIE DO ZIEMI..I WSZYSCY STARALI MI SIE UDOWODNIC ZE ZLE ROBIE MAJĄC DLA SWIATA SERCE NA DŁONI, SAME ZACHWYTY I NIEWINOSC WYSTAWIONA NIBY NAGIE CIALO..

STARALAM SIE NIE PODDAWAC-BO WEWNATRZ MNIE MOCNO PLONAL OGIEN WIARY ZE TAK WLASNIE TRZEBA, ZE SWIAT ZBYT JUZ ZASTYGL..ROZUMIESZ? JAKBY SKAMIENIAŁ..NO WIEC  JA..

I OBERWAŁAM NIEZLE..KILKA RAZY STRZAL W SAMO SERCE..

DLATEGO JA UMIEM PATRZEC SERCEM..DLATEGO WLASNIE ZE JEST POSKLADANE Z KAWALKOW..A TERAZ SIE UCZE OSLANIAC JE JAK NAJCZULSZA MATKA..

BO W TYM PEDZIE DO LUDZI..W TYM OGNIU CZULOSCI KTORY ROZDAWALAM TAK HOJNIE I BEZINTERESOWNIE-DLA SIEBIE SAMEJ BYLAM BARDZO SUROWA...

A poza tym..stałam się majem..och stałam się majem..a niedługo będę czerwcem..kwitłam i stroiłam się w rosę o poranku..zasłałam cały świat jedwabiem płatków..owinęłam pieszczotą aromatów....dzwoneczki śmiechu..i zółte mlecze-słońce na środku ulicy..i błękity!!..i tyle jeszcze niedopowiedzianego!..ach wieczory co się skradają do otwartych okien i wołają żeby wyjść..żeby rozłożyć ramiona i kochać się z gwiazdami.. i cisza nad ranem tuż przed płaczem przed łzami na współ z jutrzenką..dziewicą.. i sen niespokojny i czekanie, czekanie..marzec, kwiecień..tyle cudów..aż wpadłam w maj jak kropla w kwiat..i oszalałam a jakże??!!:) A NIBY DLACZEGO TAK DŁUGO MNIE TU NIE BYŁO?? jakżesz inaczej być mogło?? świat mnie pochłonął..NAJWAŻNIEJSZA W ŻYCIU PRACA-PRZEŻYWANIE MAJA..dopóki nie nadejdzie kolejny miesiąc :)..ale przecież miałam tylko jeden do przeżycia jako dwudziestoczterolatka..

 a teraz już nie mogę się opanować..bo tak się cieszę i już bym chciała wejść jedną nogą do czerwca..a drugą stać w maju..prawdziwa ekstaza tak się na przełomie kołysać..

mówiąc po ludzku-nie potrzebny mi żaden psychiatra..

a co do reszty-czy ktokolwiek zdoła opowiedzieć życie?? o wszystkie poniedziałki, wtorki, środy, etc. świata!! o ile było..o jak intensywnie jak dużo się wydarzyło..

tylko jedno wyznam.. zamieniłam się z wiosny w lato..utraciłam niewinność i pęcznieję niczym smakowity owoc, który ktoś konsumuje co noc..jestem soczysta i słodka..ech..za za rok będzie kolejna wiosna :))))

mruczanka : :
maj 05 2003

Ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii


Komentarze: 12

I znowu noc..znowu przy oknie na ulicę z katedrą..przy świetle latarni..Ulica Świętej Marii Magdaleny 2.. nocny dyżur w pracy.. a tyle znowu się wydarzyło..tyle cudów codzienności..a przez te problemy techniczne nie zapisałam niczego w notkach..nie złapałam tych chwil-motylków, a tyle razy biegłam usmiechnięta i rozradowana do pracy by usiąść przy komputerze..a gdy w końcu blogowisko odżyło-to ja znowu gdzieś radość zgubiłam..

mruczanka : :
maj 04 2003

Czy to możliwe..


Komentarze: 10

Marek Grechuta - "Ocalić Od Zapomnienia"


Ile razem dróg przebytych
Ile ścieżek przedeptanych
Ile deszczów, ile śniegów
Wiszących nad latarniami

Ile listów, ile rozstań
Ciężkich godzin w miastach wielu
I znów upór, żeby powstać
I znów iść i dojść do celu

Ile w trudzie nieustannym
Wspólnych zmartwień, wspólnych dążeń
Ile chlebów rozkrajanych
Pocałunków? Schodów? Książek?
Oczy twe jak piękne świece
A w sercu źródło promienia
Więc ja chciałbym twoje serce
Ocalić od zapomnienia

U twych ramion płaszcz powisa
Krzykliwy, z leśnego ptactwa
Długi przez cały korytarz
Przez podwórze, aż gdzie gwiazda Wenus
A tyś lot i górność chmur
Blask wody i kamienia
Chciałbym oczu twoich chmurność
Ocalić od zapomnienia

P. S. Zapomniałam napisać, że wiersz dedykuje Mojej Żonie

mruczanka : :
kwi 29 2003

Lot


Komentarze: 6

Jest DUSZNO i PARNO.. i dwie kropelki deszczu spadły przed chwilą na mój rozgrzany policzek..i tak sobie myślę, czy deszcz to dostateczny powód - na usprawiedliwienie, gdy zacznę się rozbierać?? Tego już za wiele ZA WIELE!!!! Ja się staram zachowywać przyzwoicie..och..dobrze postaram się pokazać że jestem cywilizowana i zduszę w sobie jęki i westchnienia.. ale wewnątrz mnie jest jeden wielki jęk...I albo coś mi się rzuciło na oczy albo ulice ociekają pożądaniem.. Jeśli nawet nie-to ja wystarczę za cały Wrocław.. jest mi gorąco... powolutku jednak Agniesiu..no internista w końcu dał Ci skierowanie oprócz psychiatry również do ginekologa bo podejrzewają Ci wszyscy mądrzy ludzie że masz zaburzoną równowagę hormonów płciowych.. .. coś Ci jednak podpowiada..i chyba posłuchamy głosu wewnętrznego - że wszystko z Tobą w porządku..po prostu za wiele tego dookoła-tej zieleni..tych kwiatów i zapachów.. Och, Kochani !! Jak sobie z tym radzic.. robić zdjęcia?? No jak uczcić wiosnę?.. to święto Piękna..nie mogę nijak sobie ulżyć.. umieram z zachwytu.. chciałabym garściami rwać te kwiatki..ach bo tak pachną..kąpać się w nich. tarzać w trawie.. gubić wśród błekitnego nieba..ocierać o drzewa..powstrzymuję się już od paru dni..muszę jakoś zdjąć z siebie ten ciężar.. przeładowanie zmysłów.

To jedna strona medalu-poezja..wzniosłość i piękno co omiamiają duszę..ale ja mam również opętano ciało..hmmm..mrauuuuuu..zaczęliśmy sobie z arkiem pisać smsy.. jestem ofarą kobiecości złożoną na ołtarzu wiosny która nakazuje łączyć sie w pary... och NIE MAM WYJśCIA.. muuuuszę się temu poddać..:)))

 

 

mruczanka : :
kwi 28 2003

Mijanie


Komentarze: 7

Każdego dnia dzieje się tak dużo, każdej nocy..każdej chwili.. i jestem sfrustrowana że tego opisać..zatrzymać, uwiecznić nie sposób..i tyle umyka że już ostatnio nie siadam do bloga..bo nie lubię tak po łebkach..albo wszystko albo nic..albo dokładnie albo wcale..nie chcę uronić niczego..niczego stracić..wszystko to głęboko ryje się w moim sercu..wszystko kształtuje moje cialo i mój umysł....życie oblepia mnie, owija.. jestem pelna jego kolorów, zapachów..światla i cieni....jak to uwiecznić..upamiętnić..uporządkować..jak opisać by nie wypadlo blado w porównaniu z rzeczywistością ?? Nie da się..nikt nie da rady..najzdolniejszy pisarz.. to wszystko..wszyściutko ryje się w sercu..rzeĄbi nas - ludzi..

I nie mam na mysli zanudzania kogokolwiek szczególami mojej codzienności. Jak już kiedyś pisalam jestem z tych co równoczesnie żyją przedtem-teraz i potem. Sentymentalizm wyssany z mlekiem matki. Ja bym chciala dla SIEBIE SAMEJ W MYM BLOGOWYM PAMIĘTNICZKU - UPAMIETNIĆ ..ale nie mam czasu, nie mam sily..ach zrobić temu zwariowanemu życiu w XXI wieku na zlość..ach powiedzieć NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! Nie dam się wkręcic w kołowrotek zapomień o rzeczach ważnych..(jak np. owulacja:)

Ale od czego zacząć.. po pierwsze kolega mi dzisiaj chciał zwrócić uwagę na zieleń dookola..co on mi chciał mówić o mnie samej ?? ACH.. to ja cala.. ja tym żyje.. co on mi tu??! Ja byłam przy narodzinach wiosny-od pierwszych kiełków trawy..gdy wszyscy narzekali na zimno i na to że jest taka brzydka! Ja chodziłam porozbierana.. ja marzec calutki przekochałam, przeczułam, wzięlam w siebie..bo ja widziałam Jej ukryte piękno-gdy inni marudzili że bardziej przypomina zimę..

Jak to opisać,ach niepodobna, mokrej od deszczu sukienki,..nasiąkłam sokami, łzami wzruszonego nad własną świeżością nieba.. i tak wkroczyłam w kwiecień..na pół obłąkana..szalona....

Przecież wiosna jest jak młoda dziewczyna, co wszystko skrywa zazdrośnie..więc się wystraszyła i uciekła na parę dni-żeby wszyscy poczuli różnice..    A teraz wrócia w całej pełni prawie i już niedługo straci swe dziewictwo - niedługo stanie się w pełnej krasie dojrzałą kobietą-przemieni się w lato...

Nie ominie mnie ani chwileczka z tego magicznego czasu..będę się kochać w lecie tak jak kocham się w wiośnie-taki to mój obowiązek :)-obowiązek istoty obdarzonej jednym tylko talentem-do zachwytu nad dziełem Bożym.

I chciałabym wam opisać moją pierwszą wizytę u psychologa..ale może powiem tylko tyle że pani mi dała skierowanie do psychiatry na środę (30.04).. Wydawało mi się że byłam u niej w gabinecie może 30 minut a bylam 1.5 godziny. Dostanę w środę jakiś lek. Nie będzie działał gwałtownie..cała kuracja potrwa ok. 3 miesięcy-tzn. pierwsze rezultaty ujrzy świat za 3 m-ce. Poza tym oczywiście co tydzień rozmowa z psychologiem. Pani powiedziala że mnie naprostuje, tzn.-moim glównym problemem jest PŁACZ ZA CALUTKI śWIAT.

No i co pocieszające- wg. zapewnienia pani psycholog nie palnę sobie za 10 lat w łeb..a takiej kariery się po sobie spodziewałam :)...

I co jeszcze.. otóż w moim życiu znowu pojawiła się Katrin. Moja jedyna przyjaciółka..która była ze mną zawsze.. i spędziłyśmy tak przyjemnie dzień w piątek..rano byłam taka biedna mała zastraszona mysza-tymi badaniami i psychologiem i szpitalem..a po południu wyszło słoneczko..i poszłam do Kasi..a potem poszłyśmy na spacer do Nieba..to nie żarty-poszłyśmy na Wzgórze Andersa( wroclawianie know what I am talking about). A tam było zielono, i pachnąco i kaczka siedziała na drzewie i rzeka płyneła pod naszymi stopami i rozmawiałyśmy bez końca o życiu i dawalyśmy się pieścić kwietniowemu wietrzykowi-i do dziś mam spierzchnięte wargi :)..było po prostu jak w niebie.. i potem wróciłam na piechotkę do domciu ( na Gaj) i zebrałam po drodze piekno wiosennego zmierzchu..otuliłam się w sukienkę z zapachu kwitnących drzew i pozwoliłam Agnieszce zdjąć ją ze mnie ..oczywiście telepatycznie.. Agi jest wciaż w Gorzowie i biedactwo pisze pracę magisterską..

I co na ostatek-weekend był po prostu ciężką pracą w kopalni.. otóż cały spedziłam w hotelu..100% obłożenia- goście z Tanzanii, Mozambiku..i Bóg wie skąd ( z piekła ??! ), poza tym wesele polsko-angielskie, cały Wrocławski Maraton..może widzeliście w telewizorze?? ten - co to biegali politycy.. jak by to ująć najtrafniej?? Otóż to był zapierdol, pracy od zajebania, bo byłyśmy pojedynczo na recepcji i każda z nas wytrzymywała tylko po 10 godzin ( pracujemy po 12 ) i każda następna zmieniala poprzedniczkę wcześniej-bo ta była zapłakana, znerwicowana i nadająca się do zezłomowania..ja dziś mam zaszczyt mieć ostatnią noc z tymi gośćmi bo jutro wszysyscy wyjeżdżają(znaczy dziś..:) Pierwszy wyjazd o 3:30 czyli za chwilę..potem 4 o 4:00..i tak do rana..i miałam zaszczyt sprawdzać wszystkie obciążenia-=bagatela 119 osób..kalkulatorek..ołóweczek..bo komputer komputerem-a agakarolewska..agaąkarolewską..eh ehu.,.

Jednym słowem zajechali nas kurwa mać doszczętnie a i tak przyjdzie jutro Pani Chaos (moja dyrektorka ) i na wstępie pierdolnie pare krytycznych uwag. Tak że sama sobie dziękuję że nie wykitowałam przez weekend.Bo nikt inny mi nie podziękuje. Teraz wracają z miasta wszystkie pijackie mordy..przed chwilą przyprowadzili jakiegoś ministra..Szmajdziński się trzyma-ten to ma łeb:)..grunt to optymistyczne podejście.. 8 i 9 maja mamy 45 Borowików (fuck), bo przyjedzie prezydent.,.jakieś to spotkanie z kimś tam..marszałek i ktoś tam nie wiem..dla mnie oznacza to zapierdol na pełnych obrotach..ufffffffffff

No i sobie wszyściutko opisałam i ULŻYLAM ZARÓWNO W PIĘKNIE JAK I W FRUSTRACJI..

P. S...ale to nie wszystko..na zmianie w sobotę byłam z Arkiem..i tak jakoś pomiedzy jedną łza-streską(ze stresu) a drugą..pomiędzy stosem faktur, papierów, map..informacji..telefonów..faksów..w tym tłumie rozwrzeszczanych gości..niezoragnizowanych organizatorów całego tego burdelu na kółkach pod hasłem Maraton..pomiędzy tym wszystkim lub raczej w środku tego wszystkiego-tego kotła..który musielismy w dwójkę ogarnąć..wspieraliśmy sie..wsperaliśmy się na sobie..głaskalismy.. trzymaliśmy za ręcę.. tak w przelocie, pośpiesznie..i tak..tak właśnie że zrobiło się ..zrobiła się wyrwa w czasie i przestrzeni .. i krew uderzyła wodospadem..i te jego ręce-..na moim udzie, na karku..i cisza..tylko bicie serca..i bezdech..tylko ogień w skroniach..i .. i tak pare razy..ale zawsze telefon..lub jeden z setki gości sierot niedorobionych,,jednym słowem ja poproszę KRZYŻ WALECZNYCH..bo wszystko wszystkim-ale MOJE JAJECZKO też ma swoje prawa..

P. S. 2 ..czy ja zupełnie  już oszalałam?????.. a jednak to samo tak wyszło z Arkiem..zawsze tak wychodzi.. jesteśmy razem w najtrudniejszych chwilach w pracy.. tzn.-na nasze głowy spada zawsze tyle samo stresu..tego smaego stersu..z tego samego powodu.to zbliża..eh..ale chiba nie upowaznia do tego by na stoliku do kawy siem obejmować ..obejmować..obejmować..obejmować.. aż do zawrotów głowy..

mruczanka : :