Komentarze: 10
No i czego ja się uśmiecham..już po północy... w środę idę z Katrin ( wsparcie duchowe ) do psychologa..eh, no potem ewentualnie do psychiatry.. Agnieszka się lubuje w powtarzaniu że czasu nie cofnę.. Arek..eh.. jutro go zobaczę ..będę akurat apetyczna po nocnym dyżurze..a on wróci ze świątecznej przerwy..Pan nieomylny i władca mego nastroju.. pewnie mnie na wstępie już w szatni dobije jakimś mądrym zdaniem- typu "Blondi, uspokój się".. typowe męskie podsumowanie..typowe prostactwo w odpowiedzi na kobiece - trwające wieczność całą - przemyślenia, lęki, nadzieje, etc.. a jednak.. siedzę i się uśmiecham głupkowato do ściany.. nic to że w pracy sprawadzili bilingi i mamy do jutra ( :))) ) uregulować opłaty za rozmowy prywatne..a ja oczywiście przodownictwo pod tym względem-znaczy dzwonienia..cały kwiecień na dwa numery - do Agi i do Arka.. i się cieszę.. i zdrowa jestem... no poza tym że miewam depresje..:0..
No to jak to będzie Panie Boże ?? Kto mnie doprowadzi do grobu ?? Arek.. dając mi śliczną dwójkę dzieci..czy Agnieszka swoją destrukcyjną potrzebą posiądnięcia mnie całej łącznie z tym co we mnie nienazwane ?
Możebyście tak razem porozmawiali- Kobieto (Poezjo) i Mężczyzno (Prozo) mego życia ?? ( już to widzę.. krwawa jatka ).. ale chciałabym w końcu wiedzieć co zamierzacie.. co ja sama mam robić..tego zupełnie nie wiem..
P.S. Abstrachując od moich pogmatwanych, pompatycznych i coraz nudniejszych notek..fajny mam kursor..:)) zegareczek..nie bójcie się Kochani-nie odbiło mi doszczętnie..poważnie mówię - fajny zegareczek..:)))))))))))))))))