Komentarze: 5
Wasza Blondi się nagadała i teraz idzie spać..
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Wasza Blondi się nagadała i teraz idzie spać..
Nie, no ja Wam to muszę opisać.. ja tak zawsze przecież wiecie, że zero notek, a potem łups- czterdzieści na raz :) .. bo to było tak że się z On kiedyś rok temu.. Boże od czego tu zacząć,..trzebaby chyba od kołyski-bo że tak powiem całokształt mej istoty się na to chyba złożył.. no jaka jestem w iluś tam niewielu procentach wiecie z bloga .. jako dziewczynka byłam dzikus, we własnym świecie, babcia zresztą mnie chowała na bajkach i wierzyłam np. że dróżkę do lasu to mój tatuś dla mnie zrobił i że te kwiatki na niejmówią ludzkim głosem.. jednym słowem rozumiecie :) ?te sprawy..że po lasach, łąkach, zero ludzi..i tak dalej.. w szkole prymusik, zawsze zestresowana i niedowartościowana, mimo że najlepsza-żeby to najlepiej zobrazować-matura na celująco z genetyki, ale na studia nawet nie spróbowałam bo nie wierzyłam zę się dostanę. i tak dalej, nadal w lasach, ale też już z ludĄmi z opinią kosmitki, ale bardzo pociagającej, zaczął się okres mojego zachwytu nad zmysłami, i tak dalej, poezja, przyjaznie rozmowy, Anioły, znaki, Jezu-po prostu kompletny już szał, choć życie kochałam zawsze, w międzyczasie - jeśli chodzi o stosunek do rodziny -tato guru i geniusz, któremu uważam(patologiczne) nigdy nie dorównam( gdy mądra ze mnie dziewuszka to wiem że to Ąle że tak myślę, ale częściej głupia jestem dziewuszka), wspomnę tu tylko o tacie, resztę rodzinki kiedyś opisłam na blogu..brat rycerz, mama słodycz, itd.. no i na czym to ja.. nie poszłam na studia wylądowałam w studium w Polanicy, tam zakochałam się w Żonie.. orientację miałam hetero, ale zawsze zdolna byłam kochać wszystko i wszystkich z piękną duszą, wszystko co dobre, ale też oryginalne.. długo by tłumaczyć. Żona i Ja to było..boski zamysł, przeznaczenie, kwestia wieczności, Żona i Ja to jedno.. a mimo wszystko dnia 3 marca tego roku..ale wroćmy jeszcze ..choć nie będę opisywać innych związków przed Żoną.. no więc rok temu..ach no po szkole w Polanicy, krótkich perypetiach wylądowałam we Wrocławiu i do tej pory tu jestem..zaczełam pracę w hotelu , teraz to mój drugi dom, i tu między setką innych pracowników znalazł się typ, który otwarcie mnie gnęłbił i pogardzał mną. I niech nikt tu nie wysuwa z tekstem że kto się lubi ten się czubi. Nie było tu żadnej kokieterii . On mnie nie lubił a ja się go bałam.Bo mnie nie szanował i poniżał..i jednego dnia - prawie mnie uderzyl. Potem poszłam na urlop i nie chciałam wracać do pracy..ale życie jest życie, no więc wróciłam.. i wiecie po paru miesiącach On się we mnie zakochał. BARDZO. zwariował. Kompletnie. On stanowczy, opanowany, zdecydowany.. nie jadł, nie spał.. lecz ja byłam szcześliwa z Żoną.. wyznałam mu to.. on potem chorował.. wziął urlop.. strasznie cierpiał.. nie koloryzuję.. on ... i walczył z tym rok.. bywało cięzko.. nadal razem pracowaliśmy.. a potem..a może przedtem a może w trakcie zaczęliśmy się przyjaĄnić.. choć może to złe określenie.. ale było tak że biegłam do niego gdy działo się coś złego..serce widziało tylko Żonę.. ale tu na miejscu we Wrocławiu zawsze był on.. on z tą swoją stanowczością i zaradnością.. i wszystko tak się toczyło dopóki któregoś dnia- nagle bez powodu ni z gruszki ni z pietruszki nagle kolana się pode mną ugięły.. i to był koniec albo początek wszystkiego ja nie wiem. Od tej pory życie przewróciło się do góry nogami..od tej pory wiem tylko tyle że jestem głupia i nie wiem nic. Ktoś kto nie zna szczegółów mojego z Agnieszką małżeństwa-...Jezu, nie wiem czy długoletnie małżeństwa tyle przeżyły-tyle piękna, i świadomej pracy i poezji i prozy..tyle miłości, troski..tyle.... więĄ..oddanie miedzy nami,.. miłość na śmierć i życie.. wyłączność.. Ona to mój oddech.. Jezu jak to wszystko ułożyłeś???!!! Bo nagle poczułam w sercu że Jego nie mogę stracić-tego kolegi-Przyjaciela.. ziemia usunęła się spod stóp, bo on powiedział że nigdy po tym jak mu odmówiłam nie da rady znow ze mną być.. że nie przeżyje.. a jednak..kolejne dwa tygodnie..sms-y ( o XXI wieku!!).. i zaczął wyznawać że kocha jedną kobietę na świecie ( mnie oczywiście). A potem kolejny tydzień.. mówię Wam... zresztą wiecie.. ja po prostu nikłam w oczach, zero spania, Agnieszka miała wypadek samochodowy.. ja na tabletkach, na wódce, winie i Bóg wie czym.. a potem On już kategorycznie do mnie nagle :"NIe kocham Cię, myliłem się".. Ale ja cale życie położyłam na szalę!!! Jezu Jezu, Matko .. Boże..a potem znowu i znowu.. aż w końcu..jeszcze oczywiście mnóstwo innych rzeczy się wydarzało, mnóstwo slów, ale jak opisać życie-notka miałaby sto stron..w końcu dziś.. rano do mnie napisał.. rozstaliśmy się, rozmawiałam z Nim.. a potem on znowu zaczął mi robić nadzieję.. i wtedy nie wytrzyamałam, wybiegłam z domu, wparowałam ( był w pracy) i oplułam..naplułam mu w twarz...nigdy tego nie zapomnę.. może nie powinnam tego tak w skrócie opisywać bo pewnie krzywdze opisane postaci..np. On jest niezwykle, niezwykle inteligenty, wierny jak co 90-ty facet..Jezus.. ulżyło mi.. ja go kocham. Gdybyście wiedzieli. Ja tego życia nigdy nie zrozumię. Boże Najdroższy taką głupią stworzyłeś córkę.. Serce duże, rozum malutki....ktoś tak wspaniały jak on..on tak nigdy nie traktował ludzi.. ja musiałm zrobić coś żeby sięotrząsnął.. nie mam kompletnie nic poza staraniem żeby on się zaczął wykopywać z tego marazmu,. żeby coś zaczął robić.. żeby.. ja się staram mieć coś jeszcze-..swoje życie.. ale tak naprawdę wszystko jest poboczne.. a najważnijeszy.. i dlatego uważam czasem że jestem narzędziem używanym przez kogo? Boga?
Ach..dziś sobie poużywam na blogu! .. w końcu jestem w pełni sił.. dopiero 3:32.. kawa.. i zaraz zjem super chiński makaron!! ( czytaj: sztuczna chińska ZUPA (jeśli kiedyś widziała Chiny..to wątpliwe ), który doda mi siły i wzmocni organizm. Nie ma to jak rasowa chińszczyzna- w końcu Chińczycy naród długowieczny, zapewne od takich pożywnych zup. No i to by było na tyle. Sama czuję, że bredzę. Dobranoc. I love you all.....
godzina 05:02 ( siem przebudziłam )..i trochę z flinty i z Flinty...
Żałuje, że cię znałam żałuję, że kochałam,
Bo nie wart jesteś żadnej łzy, nie chciałeś wierzyć im
Żałuję, że cię znałam, żałuję, że ufałam
I powiem to, choć szkoda słów, że będziesz kiedyś sam
Całkiem sam i bez żadnych szans
Całkiem sam, tak jak kiedyś ja
Całkiem sam...
Mogłeś mnie dla siebie mieć,
Mogłeś, ale czas nie ten --------> pozwoliłam sobie zakreślić te najważniejsze fragmenty
Mogłeś wszystko, tylko jedno słowo twoje
Mogłeś być na zawsze tak
Mogłeś być...
A teraz bądĄ ze sobą sam...
Całkiem sam i bez żadnych szans
Całkiem sam, tak jak kiedyś ja
Całkiem sam i bez żadnych szans
Całkiem sam, tak jak kiedyś ja
Całkiem sam...
TAK GŁUPKU..I DLATEGO ZROBIŁAM TO CO ZROBIŁAM.. DLATEGO CI NAPLUŁAM W TWARZ. I KTOBY POMYśŁAŁ ŻE TAK Cię kocham
Obawiam się, że niczego nie pojmę z zycia do końca życia. Nie chce mi się szafować tym ile przeżyłam, czego doświadczyłam, ile wiem..jak jestem inteligentna i mądra.. jak bardzo przewidująca wydarzenia i czyny innych, jak bardzo rozwinięty mam dar intuicji..na nic to się wszystko nie zdaje.. więc co ? Wiara, nadzieja i miłość..niby..niby takie proste..
<..przepraszam, tak sprawdzam czy uda mi się dodać wiosnę..tzn. wstawić obrazek, of course..ostatnio nic nie działało..( to taka dygresja..:) Jezu jaka ja jestem..:)>
..to może jeszcze trochę kwiatków..nie, no..szok..działa wszystko..aż mi ciarki przechodzą..przecież się przyzwyczaiłam, że dwa miesiące życia wcina z bloga..wiersze i różne takie..a tu działa.. ale i tak nie potrafię jakoś poprawnie wstawić linków do moich Kochanych Blogowiczów..
Wracając do głównego tematu - przeżywam kryzys wszelkich wartości.. to uparcie mnie boli.. to dobry objaw, że boli..chyba bo wcale nie czuję pociechy.. bardzo boli...tak boli że się chciałam przeniesć na tamten świat ( to zły objaw :)..boli nieprzewidywalność życia..nie potrafię o tym pisać.. to wszytko co się wydarzyło w marcu-jak planowałam przeżyć ten miesiąc-miała być wiosna..
jak zwykle Agniesia Karolesia zaczeła fruwać w chmurach..od lekkich ubrań począwszy a skończywszy na Ąle ukierunkowanej miłości- wszystko było daleko od rzeczywistości, ale czy ja się kiedyś tego oduczę??? Aż rypło mną życie o ziemię, o beton, o ścianę i przywaliło stosem kamieni....teraz jestem taka.. ja się na żaden temat nie mogę wypowiedzieć kategorycznie.. jakie to straszne.. bo wszystko się może zmienić w sekundzie.. wszystko.. śmierć zamienić na życie i odwrotnie.. pierwsza miłość, czy ostatnia.. Jezu jak ja bełkoczę..ta notka nie jest raczej do czytania, bo jest długa i nudna.. a ja jestem nieprzytomna ze zmęczenia..
kim jestem. narzędziem w czyjś rękach..? i zawsze się bałam że moje notki staną się takie.. takie nie do czytania!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i zawsze się starałam uciekać od takiego pisania. no wiec uciekam koniec tego..od jutra znów wiersze i o urodzie swiata..
w końcu zycie jest piekne.. mimo że mnie - swą NAJODDANIEJSZ(gram. no important!) KOCHANKĘ, która w zastaw za nie oddała całe serce traktuje nad wyraz brutalnie..och, życie kocha się ze mną bardzo intensywnie że tak powiem..po każdym "zajściu" mam pełno siniaków, a wciąż jeszcze patrzę mu w oczy z zachwytem, eh życie.. życie, masz mnie całą, masz mnie - wyrzeĄbioną dokładnie tak - jak mnie poddajesz obróbce.. całkiem ponętna ze mnie kobieta ;)))))))))))))))))))))))))))
No i to już bardziej po Twojemu Karolewska..wracasz do formy..znowu zaczynasz bajdurzyć..znowu wzlatujesz ku niebu, aż rypniesz, ale do tego czasu troszkę poszybujesz..a chyba warto, skoro inaczej nie chcesz..nie umiesz..co tam wszystko, co tam ..grunt to poezja :) no to jeszcze jakiś kwiatek:
.. i idę się wziąść za robotę.. jest 2:30 w nocy to pewnie wszystko mi pójdzie gładko, bo mam niezwykle jasny umysł..