Komentarze: 3
Wszystko idzie jak po grudzie.....Nie wiedziałam że pójście na urlop to taki stres ..jeszcze pełno rzeczy nie załatwionych..Żonka chodzi jak struta bo od 2 m-cy szuka pracy i nic..Biedactwo najlepsze na roku a teraz czysta depresja .. takie miała smutne oczki ( przed chwilą mnie odwiedziła konspiracyjnie..opuściłam stanowisko pracy i pobiegłam przed hotel..ale sza..:)..poza tym Zona ze mną nie jedzie..to zupełnie paranoja!! Ale tak jest. Kochanie zostaje w domu i intensywnie stara się szukać etatu, a ja jadę "szybko"odpocząć... Tymczasem jutro jeszcze mnóstwo spraw..no i wizyta u psychologa na 14:40... jak tu odetchnąć?? Jadę nad to morze..a w ogóle nie czuję zapachu wakacji..chcę to odbębnić, nawdychać się jodu, wysłac z pięć jadowitych karteczek do pracy..wyzdrowieć.. a potem powrót nałono ..:)) rodziny, ehu-ehu...
A więc ...ze łzami w oczach żeganjcie na te parę dni..i życzcie mi pogody..Jak bedzie lać to się załamie zupełnie..
Zresztą..jaki to wyjazd bez Żionieczki??? :(