Pożyteczny dzień
Komentarze: 7
Jest po czwartej nad ranem, tak więc nadeszła pora aby sobie zrobić rachunek sumienia i zapisać dla siebie, a także dla potomności mój zwyczajny, przykładowy dzień....(piszę w baaaaaaaardzo poważnym nastroju :)
Otóż jakos tak nam zleciało z Żoną, że wstałyśmy po 12.00 i.... położyłyśmy się znowu.
Zauważyłam, że to nasze długie spanie przyczynia się do coraz większych rumieńców na mojej twarzy:))))))))) Jednym słowem krążenie mam chyba niezłe..ehm. Potem zaczęłysmy robić sobie sniadanko. Nie będę się rozwodzić nad tym co jadłyśmy i co zazwyczaj jemy..jest tego tak duzo...ale jest smacznie...Tak więc zjadłyśmy to sniadanie ok.13:00 i zaczęłyśmy snuć plany obiadu...potem coś tam się pokręciłam po łazience, a Żonka dokupiła parę rzeczy w sklepiku na naszej uliczce. Potem się położyłyśmy, bo mnie strasznie bolała głowa....Potem zjadłysmy drugie śniadanie. Potem Żona robiła mi masaż głowy. Ja oglądałam moje bohaterki -Xenę i Gabrielę...Potem się znowu położyłyśmy bo było zimno....tak zimno, że nie miałam siły się zmusić do pójścia na obowiazkowe zebranie w pracy...No i nadeszła godzina 18:00...Nie zdażyłyśmy zjeść obiadu...Pognałam na tramwaj i dopadłam go w ostatniej chwili..niestety-od dziś zmienił trasę i w sumie musiałam przejść na piechotę o wiele dłuższą trasę, niż gdybym z domu szła...A potem jak zwykle-koszmar pracowiej nocki. ...a ok. 21:00 Żona akurat przechodziła obok mojej pracy, więc wpadła dać mi całusa...
Jak wychodziłam do pracy i zawiązywałam buta a Żona mnie całowała po szyi, to mówiłam Jej że za to lenistwo, za to że tylko jadłam i ...i..zakopywałam się w poduszkach-teraz spotka mnie na pewno jakaś kara...żeby było sprawiedliwe. Ach, no bo jeszcze przeklinam strasznie.
Nie było zresztą tak całkiem kolorowo. Żonie pękła szklanka z kawą w środku. W zyciu nie widziałam żeby tak z jednej szklanki się 6 szuflad zalało. Żarty żartami, ale naprawdę pół godziny sprzatałam. Kminek, majeranek musiałam wyrzucić, torebeczki z zieloną herbatą namokły, mąka, cukier...ostatni raz robiła kawę. Nie wpuszczę ciamajdy do kuchni.
Wiem że to takie z pozoru bezwartościowe fakty. ...Dla mnie jednak cenne. Bezcenne. Każdy dzień życia. A ten sobie zapisuję do poczytania za lat parę.
P. S. 1....Słyszeliście piosenkę zespołu "Talk Talk" w wykonaniu "No doubt"???? Burzy się krew w żyłach....każdy dźwięk drażni w taki przyjemny sposób..."It' s my liiiiiife..don't you forgeeeet.."
P. S. 2 Jutro Myszeczka dostanie odpowiedź w sprawie pracy....Panie Boże zmiłuj się nad nami.
Dodaj komentarz