Parę rzeczy prozaicznych...
Komentarze: 3
1. Nie je się niczego w środku zimy, gdy w okolicy ćwirkają wróble...
dzisiaj kupiam sobie smakowity kawalek serniczka..i jadlam go bynajmniej nie subtelnie..a tu nagle cos zawadzilo o moje (misternie ukladane w a'la kok czy cuś co mialo wyglądać romantycznie) wloski... myślalam ze to jakas pomylka, że ..po prostu wróbel zboczyl z trasy lotu..ale po chwili na mojej ręce siedzialo ich cale mnóstwo..żeby tylko .. zostalam zaatakowana przez gromadę nienażartych miejskich mutantów !! A ludzie dookola mieli niezly ubaw..żeby nie bylo..odlamalam im spory kawalek.. ale i tak musialam schrzaniać do pierwszego sklepu jaki się nawinąl.............sernik..
2. Jak kupilam dyktafon...:
Albo jak go nie kupilam....czyli kompromitacji ciąg dalszy..po tym incydencie z ptakami okazalo się że sklepem do którego się skrylam bylo Media Markt..fspanialy zbiek okolicznisci..wlasnie mialam w kieszeni bony podarunkowe..psi..pomyslalam zrobie sobie prezent i kupię to o czym marzylam od dawna..DYKTAFON ! Ja w takich sklepach (a może wszędzie ?) czuję się trochę zagubiona...parę rzeczy z pólki zrzucilam...aż w końcu jakiś dobry duch ( pracownik sklepu ) zapytal w czym mi pomóc...( może się bal że sklep zdemoluję?)... to się dowiedzialam gdzie jest pólka z dyktafonami..taak..że gdzieś w lewo przy telefonach..tyle że przy telefonach byly faksy..i tak od polki do polki..i znowu go spotkalam .. mówi: "za daleko pani zaszla, proszę się wrócić o jeden regal"...no i znalazlam..i tadalej nie będę przedużać tej opowieści..w każdym razie udalo mi się wybrać piękny SONY_DYLTAFONIK...już go mialam prawie... dopóki nie doszlam do kasy i się nie okazalo że nie mogę zaplacić rzeczonym bonem.. i tu już osiągnęlam maksimum rumieńców na twarzy..gorąco mi bylo jeszcze dlugo potem..nawet się nie zapielam...o Boże..
Dodaj komentarz