Śmiechanie :)))
Komentarze: 4
Czy slychać jak moje klawisze radośnie stukają? Chce mi się śmiać i wydaje mi się, że mój śmiech rozniesie się echem; odbije się od ścian dryń-dryń-dryńkaniem :))) Dzwonki, dzwoneczki śmiechane...
Czy da się opisać cud? On po prostu splywa na czlowieka, czasami nawet wtedy, gdy się umiera z bólu zbyt wielkiego do zniesienia...Trudno mi wierzyć w trwalość czegokolwiek..zwlaszcza gdy przypomnę sobie wczorajasze spuchnięte od placzu oczy..i gorączkę..gdy sobie przypomnę wszystkie ataki..gdy mam problemy z oddychaniem, nie mogę powstrzymać szalu..i trzeba zamykać okna :) -to wcale nie jest śmieszne :(..i rozglądać się..każdy przedmiot bowiem.. Otóz wcale nie jest to prosta ścieżka...że splynęla na mnie laska..a moje życie to nagle dolina pelna światla...Jutro na przyklad czeka mnie wizyta u psychiatry..tym razem w jakimś nowym centrum kryzysowym.. Nie znam nazwy, bo zalatwila mi ją Kasia- Moja Przyjaciólka-Wspólokatorka..prawdziwie Zlota Istota..
Może to wszystko brzmi romantycznie-patetycznie..może..bo cierpię na zbyt mocne odczuwanie świata..ale dawno przestalam się tym chlubić..tylko gdy jesteśmy mlodsi upajamy się poszukiwaniem wlasnej indywidualności..eksponujemy oryginalność..i możę taka nadwrażliwość czyni ze mnie osobę ciekawą :)(?)..może nie można się ze mną nudzić..może moja empatia..moje pasje, namiętności..to że jestem nieprzewidywalna..może to jest i jakaś atrakcja, ale mówię z ręką na sercu..w pewnym momencie zycia to poszlo w zlym kierunku..kiedyś tam się "popsulo"..i zaczelo bolec..a teraz boli prawie wszystko..boli za bardzo ..
Ale o czym ja tu ?
Jestem pelna światla i lekka ze szczęścia..nie mogę przestać się uśmiechać..to takie nadzwyczajne..
Ostatnio nie bylam w stanie się modlić..zwlaszcza wtedy gdy zbliżlala się przepaść..a wtedy bylby to istny luksus..móc..móc się modlic..lecz ostatnio gdy przyszedl krytycznty moment poczlam że mogę to zrobić..i że Pan Bóg mnie slucha..
A potem..potem to wszystk ojak lawina..lawina pieszczot..slodycz w moiejsce goryczy..i ten kamień z serca zrzucony..
Po pierwsze babcia po wyjściu ze szpitala mieszka z moimi rodzicami..dziadek jest na razie sam, ale on chyba sobie jakoś radzi..poza tym nie boję się już tak o mame..bo ma w końcu o kogo dbac..i jest to świetny uklad- Moja Babcia która jest samym sercem ogromnym, czulościa ..i troską..odwdziecza się mamie milością, którą noszą w sobie tylko Prawdziwe Babcie..a mama...jest nadzieja, że mając taką wdzięczną podopieczną bedzie zdrowa....To dla niej najlepsze lekarstwo..i mi też to pomaga..Jesli chodzi o Tatę i brata to dluuuuuuga historia..moje choroba się rozwinela "dzieki" że tak to nazwę spazmatycznej więzi z ojcem..ale musze skrócić tę notkę, bo mi zaraz Muszelka da po lapach, że się tak rozpisalam..
Więc konkrety..otóż po 5 latach malżeństwa Moja Żona w końcu ze mną zamieszka.. po 3 latach darcia serca na strzępy - rozstaniami, urywanymi telefonicznymi rozmowami..Moja Żona będzie ze mną..blisko- bliziutko..czyli na jeden JEDYNY ZE SPOSOBÓW KTÓRY POZWALA MI ŻYC...
bĘDĘ RASOWĄ ŻONKĄ....
Tymczasem pozostaje mi się martwić tylko jednym..brakiem pieniędzy..urlop już za 4 dni..a tu nic :(
dobra już kończę..ale NIE MOGĘ!!!!!!!!NIE MOGIE..JUTRO ZONA PRZYJEŻDZA BLADYM ŚWITEM...bladym świtem znaczy się padnę Jej w ramiona..będzie ze mną iść..będzie znaczy się wchodzić do tramwaju..i tak dlaej..może ją wciagnę do jakiej bramy ??:))))
Ibędę przynudzać o zakupie sokowirówki..bo chcę Jej robić witaminowe soki..i tak dalej..
Dodaj komentarz