Co odziedziczylam po przodku ktorego nie...
Komentarze: 0
Namietnosc mam wpisana w organizm genetycznie..wirowanie na krawedzi snu i rzeczywistosci, pchanie sie w sidla obledu, uleganie czarowi szalenstwa, dzialanie pod wplywem impulsu-to wszystko podstawowe elementy mojej egzystencji..Oczywiscie niezawodny Aniol Stroz wciaz i wciaz ratuje mnie od samozaglady. Bog jest zbawczym punktem odniesienia. Jest swiatlem w strone ktorego sie zwracam, gdy wir szalenstwa staje sie zagrozeniem dla zycia. Jestem desperatka,. Rzucam sie na wszystko co jest czarujace. Ulegam silnym fascynacjom i zupelnie glupieje. Wrecz lunatykuje za przedmiotem ktory stal sie obiektem mojej fascynacji. Gotowa jestem na wszystko. Tryb zycia ulega automatycznie przemianie i zostaje podporzadkowany jednemu-nasyceniu moich zmyslow nowym obiektem fascynacji. Najczesciej polega to na niewinnym, czesto tez skrywanym NAPATRZENIU SIE.
(ale sobie folguje...hi-hi...malusie samopoznanie ..autoblogowanie...ziewanie..)
Przewaznie miewam wtedy klopoty z zasypianiem, zaburzenia snu, gwaltowne przebudzenia, fabularne sny-intensywnie pracujacego mozgu, brak apetytu, napady nieuzasadnionego leku, wrecz tremy; nerwy w strzepach; nadwrazliwosc i czujnosc urastaja do maksimum;...
Jestem lowca (brak polskich liter, ale chodzi o tego ktory chodzi na polowania..) doznan. Ogarnieta pasja poznania ( zjawiska, sytuacji, rzadziej stworzenia, itd.) w takim polsnie potrafe trwac cale miesiace. Jest to niebezpieczne zarowno dla mojego organizmu ( napiety wciaz uklad nerwowy - chociazby..), jak i stabilizacji zyciowej, ktorej ( absurdalne bo wciaz ja burze ) ogromnie potrzebuje...
Dodaj komentarz